Jak historie sprzedają produkty

Pytanie “Dlaczego tak mało osób kupuje mój produkt?” które najczęściej prowadzi do dalszej konkluzji – “za mało inwestuje w marketing” każdy z nas przedsiębiorców zadał sobie przynajmniej raz w życiu. Nawet najlepszy produkt, nieprzedstawiony we właściwy sposób grupie docelowej, czyli odbiorcom dla jakich został stworzony, jest skazany na zapomnienie albo przynajmniej niezadowalające wyniki zwrotu inwestycji. Ale nie to jest głównym powodem zbyt niskiej sprzedaży! Najłatwiej będzie wytłumaczyć to na moim przykładzie “ścieżki” zakupu perfum.

Sytuacja miała miejsce w styczniu 2021 roku. Od dłuższego czasu chciałam kupić perfumy, jednak na początku nie wiedziałam jakie. Oglądając reklamy w telewizji moją uwagę zwróciły trzy zapachy: Giorgio Armani My Way, Hugo Boss Alive oraz Lancome Idole. Tak! dobrze czytacie 🙂 oglądając reklamy, a NIE wąchając testery co podpowiadałaby logika. Z racji panującej pandemii i lock down’u czekałam na moment otwarcia galerii, a moja ekscytacja rosła.

Zaczęłam się zastanawiać dlaczego chce kupić „te” perfumy, a nie inne skoro w reklamach nie było słowa o tym jak pachną. Czy to z powodu znanej marki? Nie, ale za to moją uwagę zwróciły kobiety występujące w reklamie i sygnujące zapach swoim nazwiskiem. To był pierwszy krok do zainteresowania.

Wniosek: dobieraj ambasadora marki/produkt bardzo roztropnie!

Zendaya, Idole - Lancome
Emma Roberts, Alive - Hugo Boss
Adriana Arjona, My Way, Giorgio Armani

W przypadku Armaniego twarzą produktu była nieznana mi do tej pory modelka Adriana Arjona, ale reprezentowała swoim wyglądem mój kanon piękna – sposób makijażu, stylizacji brwi i włosów, sposób ubierania był „mój” więc uznałam, że te perfumy będą do mnie pasować. Natomiast w przypadku Hugo Boss oraz Lancome były to znane aktorki Emma Robert oraz Zendaya. Panie choć skrajnie różne w wyglądzie, również inspirowały mój styl, sposób makijażu, ubioru oraz grały w filmach, które widziałam wiele razy i z chęcią powracam.

Kolejnym powodem mojego zainteresowania była przedstawiona w reklamach historia – kobiet silnych, wiedzących czego chcą od życia, cieszących się każdą jego chwilą, ale przede wszystki żyjących po swojemu. Może zamysł reklam był jeszcze inny, ale mój odbiór był właśnie taki. Zatem dopasowałam wybrane perfumy charakterologicznie do mnie i do swojego życia oraz wizualnie do kanonu piękna. Nadal nie znając zapachu wiedziałam, że któreś z nich będą moje. Nawet obawiałam się co zrobię jeśli zapach mi się nie spodoba, tak bardzo byłam przekonana, że chce je posiadać.

Kiedy w końcu otworzyli sklepy mogłam iść do Sephora dokonać ostatecznej próby zapachu i długo wyczekiwanego zakupu. Jak duże było moje zdziwienie kiedy okazało się, że zapachy były ładne, ale przeciętne, ja natomiast szłam tam z nastawieniem, że będą ponadprzeciętne i wyjątkowe, niebanalne, takie jak uważam, że jest moje życie. Tym sposobem spędziłam w Sephorze 30 min na dziale perfum wąchając wszystkie inne. Moje rozdrażnienie rosło z każdym kolejnym zapachem i o dziwo z każdą kolejną minutą, kiedy nie podchodził do mnie nikt z obsługi. Tym sposobem sfrustrowana i niezadowolona opuściłam sklep, a ponieważ jestem zadaniowa z charakteru i przyjechałam do Manufaktury po długim lock downie, aby nabyć perfumy postanowiłam spróbować szczęścia w Douglas. Dział perfum był tam o 2/3 mniejszy, co powitałam z ulgą i rozpoczęłam po kolei wąchanie pięknych buteleczek, odrzucając te, które poznałam już w Sephorze.

Nadal nic! Postanowiłam po raz ostatni powąchać moje trzy typy po które przyszłam. W międzyczasie podeszła do mnie pierwsza Pani z obsługi z którą chwilę porozmawiałam i powróciłam do wpatrywania się w buteleczki perfum. Najpierw złapałam My way i odkryłam, że w sumie jest ładny i ma mocną jaśminową nutę, którą wcześniej wzgardziłam. Zachęcona tym odkryciem podeszłam ponownie do Idol i Alive. Nadal wydały się przeciętne, ale w tym momencie pojawiła się kolejna Pani z obsługi, która świadomie, bądź nie użyła genialnego fortelu sprzedażowego: zaczęła mnie pytać o moje opinie o każdym z zapachów i … zostawiła mnie samą, żebym mogła się na spokojnie zastanowić. Każdy z nas wie jak czasami wypowiedzenie czegoś na głos zmienia zupełnie odbiór myśli/wniosku w porównaniu do tego niewypowiedzianego, zachowanego tylko w głowie.

Przypomniałam sobie reklamę w której piękna Adriana Arjona podróżowała po świecie, cieszyła się każdym jego smakiem, tańczyła, śmiała się i rozmawiała z ludźmi, przeżywała przygodę swojego życia i na końcu reklamy mówiła I’m what I live – My way … to przecież moje spojrzenie na świat, na to że nie liczy się co masz, ale kim jesteś. Przekonanie, aby żyć pełnią życia w sposób w jaki chce się żyć, a nie w sposób jaki ludzie oczekują. Mój sposób na życie, czyli „my way”. Nie bez znaczenia była również piosenka podczas reklamy gdzie cały czas powtarzano słowa If you’re ready, heart is open I’ll be waiting come find me If you’re searching for forever I’ll be waiting, come find me.

Patrząc na tą reklamę, słuchając tej muzyki, obserwując piękną Adriana Arjona poczułam, że takie po części jest moje życie, a pragnę żeby było takie w całości. I kliknęło – w sercu, głowie i w portfelu – dokonałam zakupu.

Nie jestem naiwna na tyle, żeby myśleć, że perfumy uczynią moje życie takie jakie chcę je uczynić, ale cała historia zbudowana wokół nich bezpośrednio rezonowała ze mną. Zakup przyniósł mi poczucie szczęścia. Nie zapomnę jak wracałam samochodem i miałam poczucie, że faktycznie żyje swoim życiem na własnych zasadach i że dalej mogę je kreować jak chce i do tego mam swój zapach, który jest tylko mój, pomimo iż mogą go nosić inne kobiety. Nawiązałam z marką relację emocjonalną.

Na konwersję sprzedaży tego produktu wpłynęło wiele czynników, ale przede wszystkim była to historia którą mi sprzedano, była to emocja, którą z pełną świadomością stwierdzam, że zakupiłam. Oczywiście nie bez znaczenia było opakowanie, czy obsługa w salonie no i zapewne zapach, ale mam poczucie, że zapach był na końcu. Nie chodziło o to czy jest wybitnie ładny, ale o to co reprezentuje i w jaki sposób mogę się dzięki niemu wyrazić.

Już po dokonaniu zakupu przeczytałam w internecie opis perfum w którym Giorgio Armani napisał, “I believe that enriching experiences, capable of creating real progress, come to be through exchanges between cultures” nie mogę się z nim nie zgodzić.

Przez ostatnie dwa lata przeszłam bardzo głęboką podróż w głąb siebie, rozwinęłam się osobiście, emocjonalnie, biznesowo pod wieloma względami, ale zaczęłam również poznawać siebie. Trzy lata temu nie zwróciłabym uwagi na tą reklamę i na ten zapach, możliwe że za trzy lata również nie będzie on dla mnie aktualny i odpowiedni, bo będę w innym miejscu swojego życia. Na tym etapie na którym jestem, tu i teraz ten zapach nie krzyczy Giorgio Armani, ale krzyczy Aleksandra Strugalsak MY WAY, this is your way.

Na stronie produktu możemy przeczytać że motywem przewodnim zapachu jest hasło I am what I live , że doświadczenia i sytuacje z jakimi spotyka się jednostka kształtują jej unikalność. Zapach uchwycił ducha wolności, ciekawości i połączenia ze światem. Jest silnym oświadczeniem, że każdy jest połączony i skomunikowany ze światem i kroczy swoją własną ścieżką i przeznaczeniem. Twórca wspomina, że uchwycił w buteleczce swoją wizję nowej kobiecości – głębokiej, ale zarazem beztroskiej oraz zadbał o środowisko w trakcie jej tworzenia.

Czytając to wszystko odnoszę wrażenie, że na butelce powinno być moje nazwisko, a w reklamie moja twarz, bo poznając tą historię i wąchając ten zapach mam wrażenie, że widzę siebie, swoje odbicie w lustrze i swoje życie.

Jeśli jeszcze zastanawiacie się dlaczego to historie, a nie liczby sprzedają produkty to mam nadzieje, że moje doświadczenie z marką Armani i jego dokładny opis przekona Was do zmiany strategii marketingowo-sprzedażowej Waszych produktów. Pomimo, że sama od 7 lat skutecznie działam w branży marketingu i IT oraz prowadziłam kampanie sprzedażowe dla moich klientów i dla naszej firmy to mam wrażenie, że dopiero dzisiaj poczułam storytelling w pełni świadomie, na własnej skórze, z uważnością, której wcześniej mi brakowało.

My way to obietnica niezwykłej historii, którą tworzą ludzie i chwile przeżywane w trakcie naszego życia i tą obietnicę kupiłam, a nie 50 ml wody perfumowanej.

** artykuł nie jest sponsorowany – Giorgio Armani, Hugo Boss, ani Lancome nie płacą mi za promocję swoich zapachów, przynajmniej na razie 🙂

Organizacja i systematyzacja codziennego życia

Pierwsza autorska publikacja z serii produktów Untold. Dzięki temu poradnikowi zrobisz pierwszy krok w zmianie swojego życia na takie o jakim marzysz. Jest dostępny w wersji e-book, audiobook oraz kursu video. Zawiera znane narzędzia coachingowe oraz moją autorską metodę wypracowaną na przestrzeni ostatnich 5 lat. W skrócie dowiesz się jak zapanować nad swoim życiem zarówno prywatnym, jak i tym zawodowym. Napisany w sposób prosty i przyjemny, zawiera przykłady z życia codziennego, praktyczne wskazówki i ćwiczenia oraz piękną oprawę graficzną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.