Jadłeś już deser?
Poniedziałkowy wieczór, odgrzewam „stary kotlet” o romantycznym tytule „Twój na zawsze”. Film równie tragiczny jak mój dzisiejszy dzień. Zwykle dobieram filmy pod humor jaki mam w danym momencie, nigdy na odwrót. Skoro już siedzę w stanie głębokiego smutku, po co to marnować skoro i tak nie śmieszyłaby dostatecznie żadna komedia, zbyt poważnego kina po ciężkim dniu bym nie zrozumiała, a wyciskacz łez jest idealny skoro łzy i tak same cisną się do oczu, przynajmniej lepiej wczuję się w smutek i żal protagonisty 😀
Moją uwagę zwróciła scena kiedy Ally podczas randki z Taylorem zamawia w restauracji deser przed daniem głównym. Kiedy oglądałam to w kinie 11 lat temu uznałam, że scena jest głupia i banalna, wręcz zirytowałam się na wątek i scenariusz. Teraz patrzę na to zupełnie inaczej. Zbyt dużo razy w życiu odmawiałam sobie przyjemności, które później nigdy nie nadchodziły, żebym nie dostrzegła piękna tego podejścia.
"Po prostu nie widzę sensu w czekaniu, co jeśli umrę przy daniu głównym […] to możliwe […] umrę bez doświadczenia rzeczy, której pragnęłam najbardziej."
Ally Craig, Remember me
Moja psychoterapeutka podczas jednej z sesji powiedziała, że jeśli coś nas irytuję to znaczy, że jest ku temu powód i to temat do przepracowania. Myślę, że zazdrość którą czułam do podejścia głównej bohaterki objawiła się irytacją. Zazdrościłam jej, że może sobie na to pozwolić i swobodnie wybierać z menu to co jej się podoba, łamać konwenanse i zasady. Przez wiele lat miałam zupełnie odwrotnie. W pierwszej kolejności jadłam przystawkę, później danie główne, a kiedy nadchodził czas na deser nie miałam już na niego miejsca. W większości nigdy nie odbierałam nagrody na którą czekałam. Z przykładów mniej kulinarnych, układając dzień zawsze zakładałam, że jak zrobię wszystko co sobie zaplanowałam to nadejdzie zasłużony odpoczynek, czyli wyjście ze znajomymi czy obejrzenie serialu, przeczytanie książki. Niestety często kiedy już zrealizowałam wszystkie obowiązki nie miałam siły na nic innego. Znowu musiałam pożegnać się z nagrodą, ale na własne życzenie. Podświadomie odgrywałam ten sam schemat przez wiele lat, schemat w którym nie zasługiwałam na to co przyjemne, póki dostatecznie mocno, według własnej miary i przekonań, na to nie zapracowałam. Nie byłam dla siebie na tyle ważna i wartościowa, żeby nagrodzić się tak po prostu i w pierwszej kolejności. Dochodziło do takich absurdów kiedy robiłam zakupy spożywcze i odmawiałam sobie droższych produktów tłumacząc, że jeszcze za mało zarabiam, żeby kupić sobie łososia na kolacje. Co było niedorzeczne, bo zarabiałam na tyle, aby po pierwsze kupić łososia nawet codziennie, a po drugie kupowałam mojemu mężowi najdroższe i najgłupsze rzeczy tylko dlatego, że chciał, a mi wtedy nie przeszło przez myśl, że coś jest za drogie. Nigdy nie zapomnę dnia kiedy jako pracę domową z terapii miałam wypisać 5 rzeczy na które zasługuję i odręcznie w dzienniki wypisywałam: „pozwalam sobie na łososia, zasługuję na łososia”. Śmieje się w głos kiedy to piszę 😛 Jednak to co dzisiaj jest dla mnie śmieszne wtedy było poważnym problemem, nie do przeskoczenia. W wielu momentach swojego życia odmawiałam sobie „przyjemności” tych prostych jak i wysublimowanych, karząc się za to że niedostatecznie dużo osiągnęłam, że nie jestem dostatecznie dobra, że nie zdobyłam poziomu perfekcji na jakim mi zależało.
Znam starsze małżeństwo, które całe życie poświęciło katorżniczej, wręcz niewolniczej pracy ponad siły i miarę po to, aby wybudować dom swoich marzeń z własnych środków i bez kredytu. Zajęło im to ponad 20 lat, a kiedy inwestycja została zakończona okazało się, że są w tak słabym stanie zdrowia i podeszłym wieku, że nie mają siły pracować w ogrodzie który sobie wyśnili i zajmować się domem swoich marzeń. Znam małżeństwo w średnim wieku, które tak długo czekało z decyzją o posiadaniu dzieci, na moment kiedy zrobią karierę i dorobią się dostatecznie dużo, że gdy byli zdecydowani nie mogli już posiadać potomstwa. Znałam ludzi, którzy dostali od życia wiele okazji, ale zawsze czekali na te lepsze, które nigdy według nich nie nadeszły.
Zapewne każdy z Was ma takiego łososia na którego czuje, że nie zasługuje. Pewnie wielu chciałoby zjeść deser w pierwszej kolejności, ale czeka nie wiadomo na co. Może na pozwolenie od innych? Może na zmianę zasad? Na lepszy czas? Lepsze jutro?
A na co Ty czekasz? Nie czekaj, nie ma na co. Każdy dzień to dobra okazja by spróbować zjeść deser.
„Wszystko co robimy w życiu jest bez znaczenia, ale ważne żeby to robić, bo nikt nas w tym nie wyręczy.”
Tyler Hawkins, Remember me
Organizacja i systematyzacja codziennego życia
Pierwsza autorska publikacja z serii produktów Untold. Dzięki temu poradnikowi zrobisz pierwszy krok w zmianie swojego życia na takie o jakim marzysz. Jest dostępny w wersji e-book, audiobook oraz kursu video. Zawiera znane narzędzia coachingowe oraz moją autorską metodę wypracowaną na przestrzeni ostatnich 5 lat. W skrócie dowiesz się jak zapanować nad swoim życiem zarówno prywatnym, jak i tym zawodowym. Napisany w sposób prosty i przyjemny, zawiera przykłady z życia codziennego, praktyczne wskazówki i ćwiczenia oraz piękną oprawę graficzną.
Dodaj komentarz