Uwiera? To dobrze
“Let everything happen to you: beauty and terror.
Just keep going. No feeling is final..”
Rainer Maria Rilke
Nie pamiętam gdzie zetknęłam się z tym cytatem, ale znalazłam go w elektronicznych notatkach jako temat na kolejnego bloga. Ustaliłam autora, ale nie udało mi się odszukać polskiego tłumaczenia. W moim wolnym tłumaczeniu brzmi to “Pozwól, aby wszystko Ci się przydarzyło: piękno i groza. Po prostu idź na przód. Żadne uczucie nie jest ostateczne.”
Zakochałam się w tym fragmencie od pierwszego przeczytania <3 Dotyka tak wielu kwestii i mądrości do których dotarłam dopiero po ponad 30 latach życia i na dodatek autorowi udało się to zawrzeć w 3 zdaniach. Czy może być coś bardziej aktualnego w dzisiejszych czasach, niż 15 sekund poezji, która może zmienić życie? Wielu z nas twierdzi, że nie ma czasu czytać książek, ale 15 sekund na zapoznanie się z tym fragmentem znajdzie każdy. Jeśli zmusi się do refleksji z pewnością nie pożałuje 🙂
Na co dzień obserwuję u ludzi pogoń za przyjemnościami i ucieczkę przed rzeczami nieprzyjemnymi, niewygodnymi. Wydaje się być to logiczne podejście, jednakże zgubne w swoim utopijnym marzeniu. Jeśli nie doświadczymy smutku nie będziemy potrafili docenić szczęśliwych chwil. Jeśli nie poznamy straty trudno będzie docenić zysk. To trochę tak jakbyśmy nigdy nie jedli wyśmienitego dania, znajomy opisywałby jego smak w najdrobniejszych szczegółach, ale my nadal nie potrafilibyśmy sobie tego w pełni wyobrazić do momentu, aż sami go nie spróbujemy. Może się okazać, że nasze wyobrażenie o tym daniu było nadmierne i poczujemy zawód lub nawet złość, a może się okazać, że smakowało jeszcze lepiej, niż nam opisano. Nie dowiemy się póki nie spróbujemy.
Istnieje teoria, że “złe i przykre” doświadczenia kształtują nasz charakter i bez ich doświadczenia nie jest to możliwe. Trudno się z nią nie zgodzić. Obecnie na każdym kroku słyszymy “wyjdź ze swojej strefy komfortu”, frazes tak wytarty, że przewracam oczami za każdym razem jak go słyszę. Jednak kiedy zastanowić się nad tym co znajduje się poza naszym komfortem to często przynosi nam to takie emocje i uczucia jak strach, odrzucenie, niepowodzenie, porażka, smutek, zawód ALE wszystkie te lekcje hartują nasz charakter, zmieniają nas jako osoby, wzrastamy i rozwijamy się dzięki tym doświadczeniom. To w sytuacji kiedy jest nam “niewygodnie” szukam lepszego rozwiązania i zmian, bo kiedy jest nam “wygodnie” nie mamy bodźca do działania, bo po co skoro jest idealnie 😀 Dlatego też dzieci bardzo bogatych i znanych ludzi, które mają już wszystko i każdy problem rozwiązywany jest za nich często mają depresję, bo nie widzą sensu swojego istnienia, nie potrafią znaleźć celu dla którego mieliby wstawać rano. Bo po co skoro wszystko już jest? Z obserwacji siebie i innych zauważyłam, że to nie osiągnięcie celu przynosi nam spełnienie i frajdę, ale droga do niego, bo kiedy już go osiągniemy cieszymy się i triumfujemy przez krótki okres czasu, a później nie mamy już co robić, więc potrzebny jest nam kolejny cel, który nada naszej codzienności i działaniom sens. Zatem pozwólmy, aby przydarzyły nam się piękne i gorsze chwile, tylko w ten sposób będziemy odbierać lekcje, wzrastać jako jednostki i wieść życie pełne spełnienia.
Moja mama pochodzi z bardzo małej wioski Mosty mieszczącej się w górach Świętokrzyskich. Spędziłam tam większość mojego dzieciństwa i czasów nastoletnich w okresie pozaszkolnym. Wieś miała ok 30 mieszkańców, mieściła się w kotlinie i z każdej strony otoczona była lasem, raz dziennie czasami raz na dwa dni przyjeżdżał bus z podstawowymi produktami spożywczymi. Do najbliższego sklepu było 5 km na pieszo, samochód posiadał jeden mieszkaniec wsi, sołtys miał konie, a pozostali po jednym rowerze na gospodarstwo, gdyby trzeba było gdzieś szybko dojechać. Byliśmy tam całkowicie odcięci od świata. Gdyby nie to, że rodzice wywozili mnie do dziadków w każdej możliwej chwili i pozostawiali do momentu, aż nie będę musiałam wrócić do szkoły nie miałabym kontaktu z naturą. W odosobnieniu przeżywałam wiele uczuć. W pierwszym tygodniu przyjazdu zawsze tęskniłam za rodzicami, za oglądaniem telewizji (mało kto miał telewizor, a nawet jak miał to na nic się to zdało bo prąd raz był raz go nie było), za kolegami i koleżankami z osiedla, za piciem coca coli. W kolejnych tygodniach tęsknotę wypierała ciekawość nowych rzeczy, radość z zajmowania się zwierzętami, pomaganiu dziadkowi w pracy w polu – okazywało się, że spędzałam tam bardzo szczęśliwe chwilę. Po upływie kilkunastu tygodni wszystko nabierało tych samych barw, zaczynałam się nudzić, później złościć na to, że mama jeszcze po mnie nie przyjechała, że jestem tu uwięziona i nie mam możliwości powrotu. Natomiast kiedy rodzice w końcu mnie odbierali to nie chciałam wracać, tak bardzo przywiązywałam się do tamtego miejsca i życia. Kiedy wracałam do naszego domu w Łodzi wszystko wydawało się obce, teraz tęskniłam za Mostami, za dziadkiem, za zwierzętami, za ciszą, za tym że nikt nie mówił mi co mam robić, bo na wsi robiło się co się chciało. Jak widzisz każde z tych uczuć było silne i przemijało z czasem. Kiedy patrzę na swoje życie w tamtym okresie żałuję, że nie doceniałam go bardziej, że z uważnością nie chłonęłam każdego szczegółu. Wiem to teraz, kiedy mój dziadek już nie żyje, babcia mieszka z wujkiem w innej wsi, gospodarstwo na którym się wychowałam należy już do kogoś innego i zostało zmienione i w części wyburzone.
W zeszłym roku byłam niedaleko Kielc i odbiłam z trasy, żeby chociaż przejechać przez wieś mojego dzieciństwa. Jaki był to przykry widok kiedy prawie jej nie poznałam, jechałam asfaltową drogą wśród nowych domów, nowych mieszkańców, wielkiej kopalni białego piasku, która tam powstała. Pękło mi serce i czułam stratę, żal i pretensje do samej siebie, że nie pamiętam tego wszystkiego, że nie doceniałam tamtych chwil sądząc, że będą trwać wiecznie. Jak bardzo się pomyliłam.
Jak widzisz na dwóch moich życiowych przykładach nic nie trwa wiecznie nawet jeśli wydaje nam się, że tak właśnie będzie. Życie posuwa się do przodu bez względu na to czy tego chcemy czy nie. W momencie kiedy sobie uświadomimy, że “wszystko płynie” będziemy mogli podjąć decyzję co chcemy robić z własnym życiem, bo nawet jak nie będziemy robić nic ono i tak będzie się zmieniać, ludzie będą odchodzić, rządy zmieniać, zakłady pracy przestaną funkcjonować,a w ich miejsce pojawią się nowe, rodzina będzie umierać, ale będą rodzić się również jej nowi członkowie. Skoro tego nie zatrzymamy to może warto przejść drogę, którą chcemy i żyć, a nie egzystować i pozwolić sobie czuć to wszystko?
Jeśli odczuwasz teraz przygnębienie, strach i niepewność, bo nie wiesz co przyniesie przyszłość spójrz na to z innej perspektywy, bo stwierdzenie, że wszystko przemija i żadne uczucie nie jest ostateczne niesie ze sobą nadzieję i obietnicę ciekawej podróży przez okres naszej ziemskiej egzystencji. Pisząc prościej, jeśli obecnie znajdujesz się w trudnej sytuacji, życie nie jest takie jakie chciałbyś żeby było, czujesz smutek, straciłeś kogoś, masz problemy finansowe to wiedz, że to przeminie. Kiedyś przestaniesz czuć żal i smutek, kiedyś będziesz miał wygodniejsze życie, rodzinę, przyjaciół. Jednak co jest kluczowe to magiczne słowo “kiedyś”, które zależy tylko od Ciebie.
Co zrobisz z “teraz” żeby odnaleźć swoje “kiedyś”?
Organizacja i systematyzacja codziennego życia
Pierwsza autorska publikacja z serii produktów Untold. Dzięki temu poradnikowi zrobisz pierwszy krok w zmianie swojego życia na takie o jakim marzysz. Jest dostępny w wersji e-book, audiobook oraz kursu video. Zawiera znane narzędzia coachingowe oraz moją autorską metodę wypracowaną na przestrzeni ostatnich 5 lat. W skrócie dowiesz się jak zapanować nad swoim życiem zarówno prywatnym, jak i tym zawodowym. Napisany w sposób prosty i przyjemny, zawiera przykłady z życia codziennego, praktyczne wskazówki i ćwiczenia oraz piękną oprawę graficzną.
Dodaj komentarz