Weź się w garść mięczaku!
Rodzice uczyli nas, by traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani, lub powtarzali: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.” Kiedy jednak jako nastolatka zaczęłam się głębiej nad tym zastanawiać, odkryłam, że to powiedzenie… nie jest do końca prawdziwe.
Ku mojemu zaskoczeniu, to, co dla mnie jest miłe, niekoniecznie musi być takie dla Ciebie. To, co Ty uznasz za sukces, ja mogę postrzegać jako porażkę. To, co mnie motywuje, Ciebie może przytłaczać. Wszystko to wynika z tego, jak różni jesteśmy — jak bardzo indywidualne jednostki tworzymy.
To spostrzeżenie potwierdza Thomas Erikson w swojej książce „Otoczeni przez idiotów.” Książka jest do bólu prosta — momentami aż zastanawiałam się, czy autor nie traktuje mnie jak idiotki, tłumacząc rzeczy oczywiste w najdrobniejszych szczegółach. Ale mimo to uważam, że jej główne przesłanie jest niezwykle trafne: traktuj innych tak, jak oni chcą być traktowani.
Kluczem do tego jest zrozumienie drugiego człowieka. Bo jak się okazuje, wcale nie jesteśmy otoczeni przez idiotów — tylko przez ludzi o skrajnie różnych osobowościach, którzy po prostu nie potrafią się ze sobą skutecznie komunikować.
Przypomina mi to scenę z koreańskiego serialu „Jutro” (odcinek 9). Właściciel zaginionego psa od tygodni szukał swojego pupila i bardzo za nim tęsknił. Z zawodu był grafikiem. Pewnego dnia, podczas projektowania logo dla kliniki weterynaryjnej, emocje wzięły górę — załamał się i rozpłakał przy biurku. Koledzy z pracy, widząc to, podeszli do niego i zapytali, dlaczego płacze. Odpowiedział, że chodzi o jego psa, który zaginął — tego samego, którego miał od dzieciństwa.
"- Psa? To tylko o psa chodzi? [...] Myślałem, że to coś poważnego. Daj spokój, nie płacz. [...] Pies to pies, jak inaczej to nazwać? [..] Ale aferę z tego kręci”
- Długo będziesz się tak zachowywał? Zrobiłeś aż nadto. Możesz już przestać.
- Jak mógłbym przestać? (pyta bohater)
- Zrujnujesz sobie życie przez psa? I co, jak on umrze, to ty też? "
Często spotykam się w internecie z nagraniami lub komentarzami w stylu: „Nie przejmuj się, inni mają gorzej”, „Weź się w garść, nie bądź mięczakiem”, albo „Ludzie umierają z głodu, a ty się martwisz, że masz kiepską pracę?”
Sądzę, że to bardzo toksyczne i przemocowe podejście — nie pozwolić komuś czuć tego, co naprawdę czuje. Tłumienie emocji, umniejszanie ich, uznawanie za nieważne lub nieadekwatne tylko dlatego, że „ktoś ma gorzej”, to jeden z najgorszych sposobów odbierania człowiekowi prawa do przeżywania.
Koledzy z pracy wyśmiali chłopaka, który był zdruzgotany utratą psa, i umniejszali jego żal. Ale czy ból po stracie psa, dziecka, matki, przyjaciela lub kogokolwiek innego naprawdę da się porównywać? Czy jeśli czyjeś serce zostało rozdarte, to nie jest to wystarczający powód do bólu — bez względu na jego „kategorię”? Czy mamy prawo oceniać, hierarchizować i stopniować czyjś smutek?
"Nigdy nie miałem zwierzaka, więc nie rozumiałem."
Na końcu odcinka koledzy reflektują się i przepraszają go. Zrozumieli wreszcie, że nie chodziło o psa, lecz o zrozumienie drugiego człowieka — jego emocji, przeżyć i bólu.
Tak często umniejszamy wartość doświadczeń innych istot — zwierząt, dzieci, osób starszych. Myślimy: „Co one tam mogą wiedzieć? To tylko dzieci.” Ale czy ich smutek różni się czymś od naszego? Czy można dzielić emocje na „bardziej prawdziwe” i „mniej prawdziwe”, „poważne” i „błahe”?
W mojej opinii — nie. Smutek to smutek. I nikt z nas nie ma prawa mówić innym, że powinni czuć mniej, że ich ból jest „nieadekwatny”. Zamiast oceniać, powinniśmy słuchać i starać się zrozumieć. Możliwe, że nigdy w pełni nie pojmiemy sposobu myślenia drugiej osoby, ale to nie zwalnia nas z obowiązku okazania jej szacunku — jako żywej, czującej istoty, choć innej od nas.
Takie zachowania często mają głębokie korzenie — tkwią w naszej kulturze, przekonaniach i wyuczonych wzorcach, w których łatwiej nam koncentrować się na cudzym nieszczęściu niż rozpoznać i uzdrowić własne. Widać to nawet w codziennych wiadomościach: słyszymy, że w Polsce mamy inflację i zbliżamy się do recesji, ale „w Niemczech podobno jest jeszcze gorzej” — i nagle czujemy ulgę. Dlaczego? Przecież to nie poprawia naszej sytuacji gospodarczej. Pocieszamy się cudzym nieszczęściem, bo nasz umysł woli uciec od bólu i zająć się problemami innych. To łatwiejsze niż spojrzenie w oczy własnym trudnościom.
"- Compared to you - to your borders and magic being weakend - I supposed my self-pity is absurd.
- If it grievs you, than I don't think it's absurde at all."
„– W porównaniu do Ciebie – Twoich granic i osłabionej magii – podejrzewam, że moje umartwianie się jest absurdalne.
– Jeśli Cię to martwi, to wcale nie uważam tego za absurdalne.”
Uwielbiam cytować moją ulubioną książkę A Court of Thorns and Roses. Tym razem Tamlin, jeden z głównych bohaterów, doskonale oddaje sens tego, o czym piszę. Mówi do Feyry, że jeśli coś ją zasmuca, to jej smutek jest realny — i nie staje się mniej ważny tylko dlatego, że jego własne problemy wydają się większe.
To właśnie jest empatia i szacunek w czystej postaci. Bo czym gorszy jest mój żal od Twojego? W czym trudniejsze są moje zmagania od Twoich? Jak silniejsze moje szczęście od Twojego?
Porównywanie się z innymi niszczy nasze poczucie własnej wartości i uzależnia nas od opinii otoczenia. Nigdy nie będziemy najlepsi — zawsze znajdzie się ktoś lepszy, a nawet jeśli osiągniemy szczyt, to z różnych powodów inni i tak mogą nie pozwolić nam tego poczuć. Dlatego zamiast budować swoje ego i poczucie bezpieczeństwa na zewnętrznych opiniach, warto skierować uwagę do wewnątrz — na siebie, swoje uczucia i emocje, radości i smutki.
Masz prawo czuć to wszystko. Uważam wręcz, że to nasz obowiązek — bo każde uczucie, każdy sukces i każda porażka nas rozwijają i kształtują. Nie uciekajmy od emocji, bo to one czynią nas ludźmi. Czucie i wrażliwość nie są oznaką słabości. Przeciwnie — to dowód odwagi, bo trzeba mieć wielką siłę, by pozwolić sobie czuć wszystko, nawet to, co boli.
“Be glad of your human heart, Feyra. Pity those who don't feel anything at all”
„Ciesz się ze swojego ludzkiego serca, Feyra. Współczuj tym, którzy nic nie czują.”
Główna bohaterka serii A Court of Thorns and Roses martwi się, że jest zbyt wrażliwa i zbyt współczująca w porównaniu z innymi postaciami — potężnymi, pewnymi siebie, pozornie niepokonanymi.
Patrząc na nich, wydaje jej się, że są silniejsi, bardziej odporni, mniej przejmują się losem innych. Na ich tle Feyre czuje się mała i słaba.
Jednak jeden z władców wypowiada do niej te niezapomniane słowa, które zapadają w pamięć na długo.
Uważam, że właśnie zdolność dostrzegania drugiego człowieka, pochylania się nad słabszymi i pozwolenia sobie na odczuwanie czyni nas naprawdę silnymi.
Znacznie silniejszymi niż tych, którzy swoje emocje zamrozili — bo to oni żyją w lodowej klatce, którą sami zbudowali ze strachu i egoizmu.
To również zauważył Rhysand, kiedy podczas spotkania z innymi władcami zwrócił uwagę na to, że prawdziwa siła nie polega na obojętności, ale na odwadze, by czuć.
"Do not condescend to her [...] Do not insult Feyra for speaking with her heart, with compassion for those who cannot defend themselves, when you speak from only selfishness and cowardice."
„Nie traktujcie jej protekcjonalnie. […] Nie obrażajcie Feyry za to, że mówi z serca i z współczuciem — w imieniu tych, którzy nie mogą bronić się sami — kiedy przez was przemawia jedynie egoizm i tchórzostwo.”
Wrażliwość nie czyni nas słabymi.
Miłość nie oznacza, że podajemy swoje serce na tacy, gotowi oddać je wrogom na pożarcie.
Współczucie nie sprawia, że jesteśmy mali.
To właśnie otwarte serce — zdolne do odczuwania, ale nieugięte wobec wyzwań — czyni nas nieustraszonymi, niepowstrzymanymi i autentycznie kochanymi przez innych.
Nie znam człowieka, który mógłby nazwać się przegranym, jeśli jest otoczony miłością i sam potrafi kochać — siebie i innych — z pełną wrażliwością i szacunkiem.
Jednak współczucie wobec siebie i innych nie oznacza, że mamy trwać w tym stanie bez końca, przerzucać odpowiedzialność czy oczekiwać, że ktoś nas uratuje.
Chodzi o to, by rozpoznać swoje emocje, pozwolić sobie je przeżyć, a potem wyciągnąć z nich wnioski i działać — mimo bólu, mimo lęku, mimo niepewności.
Bo każda radość i każdy ból kiedyś przeminą.
Nic nie trwa wiecznie.
Naszym zadaniem jest przeżyć to wszystko w pełni i działać najlepiej, jak potrafimy w danej chwili.
Organizacja i systematyzacja codziennego życia
Pierwsza autorska publikacja z serii produktów Untold. Dzięki temu poradnikowi zrobisz pierwszy krok w zmianie swojego życia na takie o jakim marzysz. Jest dostępny w wersji e-book, audiobook oraz kursu video. Zawiera znane narzędzia coachingowe oraz moją autorską metodę wypracowaną na przestrzeni ostatnich 5 lat. W skrócie dowiesz się jak zapanować nad swoim życiem zarówno prywatnym, jak i tym zawodowym. Napisany w sposób prosty i przyjemny, zawiera przykłady z życia codziennego, praktyczne wskazówki i ćwiczenia oraz piękną oprawę graficzną.
Dodaj komentarz