Moc imienia

Nigdy do końca nie rozumiałam czemu na filmach główni bohaterowie widząc się w kluczowych scenach wymawiają na głos swoje imiona i znacząco patrzą sobie w oczy. Czasami nawet nie kontynuują dalszej rozmowy, a sceny te mówią więcej, niż jakiekolwiek dialogi mogłyby przekazać. W naszej kulturze nie mamy takiego nawyku, przynajmniej nigdy nie zaobserwowałam tego w Polsce. Amerykanie są bardziej bezpośredni, niż społeczeństwo europejskie, pewnie dlatego często zwracają się do siebie po imieniu. Europejczycy zwykle mówią do siebie per Pan/Pani lub bezosobowo. Jeszcze ciekawiej jest w krajach azjatyckich gdzie bardzo często używają swoich tytułów zawodowych i nazwisk, nawet poza miejscem pracy. Mają też szereg zwrotów grzecznościowych, których używają w zależności od wieku rozmówcy. U nas używanie samego nazwiska postrzegane jest jako obraźliwe, a tytułu prześmiewcze. Co kraj to obyczaj. Jednak poprzez sposób rozpoczynania interakcji możemy zaobserwować co w poszczególnych kulturach jest priorytetem. Dlatego oglądając koreańskie dramy możemy usłyszeć najpierw tytuł zawodowy, bo tak istotna jest kariera i to napawa ich dumą. Natomiast używanie imion jest dla nich zbyt intymne, oznacza duży stopień zażyłości. Dlatego też z taką łatwością amerykanie zwracają się do siebie po imieniu, pewnie też z tego powodu nie widzą nic złego w rozmawianiu z obcymi w windzie, kolejce po kawę czy na korytarzu u lekarza. W Polsce takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Kiedy wchodzę do domu, a moja mama mówi do mnie “Aleksandro” i patrzy się na mnie wymownie to wiem, że coś poważnie przeskrobałam. Kiedy dzwonią do mnie z pracy i mówią “Pani dyrektor” to wiem, że stało się coś bardzo poważnego. Kiedy pierwszy raz prowadziłam zajęcia ze studentami i jedna ze studentek powiedziała “przepraszam Pani magister” prawie potknęłam się o własne nogi 😛 nie jest to u nas standardem, ale nie zmienia to faktu, że imiona mają moc, a słowa niosą ze sobą poważny ładunek energetyczny. Pomimo, iż zwykło się mówić, że “to tylko słowa” lub “tak się tylko mówi” czy “tak mi się powiedziało”.
Oglądałam ostatnio japońskie anime “Spirited away: w krainie bogów”, które zdobyło Oscara za najlepszy długometrażowy film animowany w 2003 roku. Główna bohaterka, 10 letnia dziewczynka Chihro razem z rodzicami przez przypadek trafia do krainy bogów. Jej rodzice zostają zamienieni w świnie za zjedzenie pokarmu przeznaczonego dla bogów. Dziewczynka żeby przeżyć i ich uratować zaczyna pracę dla potężnej czarownicy, która prowadzi łaźnie dla bogów. Od samego początku pomaga jej chłopiec o imieniu Haku, który również pracuje dla czarownicy Yubaby. Kiedy Chihiro podpisuje kontrakt z Yubabą dostaje nowe imię, a Haku przestrzega ją przed konsekwencjami.

“Kradnąc komuś imię Yubaba zyskuje nad nim władzę [...] Jeśli zapomnisz swoje imię już nigdy nie wrócisz do domu.”

Prosta zasada, typowa dla bajek możemy pomyśleć. Jednak kiedy uznamy, że imiona i słowa mają własną energię i duże znaczenie, sprawa nabiera innego obrotu. To trochę jakby Haku mówił, że jeśli zapomnisz kim jesteś nie wrócisz do domu, czyli nie zaznasz spokoju, będziesz się tułał po świecie bez celu, bez miejsca do którego zmierzasz. Bo czym jest dla nas dom? Nie tylko budynkiem, nasze ciało też jest domem dla naszej duszy, dla naszej świadomości i jaźni. Każdy wie kim jest kiedy jest dzieckiem, rodzimy się jacyś, idealni w swojej różności. Z czasem przez systematyczne obniżanie poczucia naszej wartości przyjmujemy twarz kogoś innego, chcemy być kimś innym, nazywać się inaczej. Z czasem przestajemy pielęgnować prawdziwych siebie i podążamy za iluzją czegoś lepszego. Wtedy tracimy połączenie z sobą, wtedy nie możemy wyznaczyć prawdziwie ważnych dla nas celów, bo nie będą nasze, bo nie wiemy kim jesteśmy. To próbuje powiedzieć Haku przestrzegając Chihiro. Mówi o tym, że kiedy zapomnisz kim jesteś już nigdy nie wrócisz do domu, bo nie będziesz wiedzieć pod jakim adresem mieszkasz.
Kto jako dziecka po obejrzeniu bajki, czy filmu nie udawał, że jest głównym bohaterem i kazał rodzicom nazywać się imieniem protagonisty, niech rzuci kamień. Tylko, że ta niewinna zabawa dla wielu z nas nie kończyła się w dzieciństwie. Ile razy chcieliśmy być jak nasz kolega z klasy czy starszy brat, albo inna popularna i lubiana osoba i zamiast zachowywać się w zgodzie z nami przyjmowaliśmy zachowania osoby, którą chcieliśmy być? Im dłużej odgrywanie roli trwało tym bardziej przestawało być rolą. Zastępowaliśmy prawdziwych nas kimś innym, zapominaliśmy nasze “prawdziwe imię” i niektórzy z nas nie mogli wrócić do domu, bo porzuciliśmy siebie dawno temu. Na szczęście nie możemy pozbyć się siebie samych definitywnie i zawsze możliwy jest powrót, ale im dłuższy czas poza domem, tym trudniejsza droga powrotna. Haku czekał na nią wiele lat i to Chihiro pomogła mu przypomnieć kim jest.

“Chihiro odczarowałaś mnie [...] Nie muszę być już posłuszny Yubabie więc stąd odejdę. Odzyskałem swoje imię i teraz jestem wolny. Tak jak Ty wrócę do swojego świata.”

Można powiedzieć, że imię to tylko słowo, że nazwa jakiegoś przedmiotu to tylko wyraz. Jednak nabiera on mocy jeśli staje się symbolem, ma znaczenie i moc, bo mu ją nadaliśmy. To tak jak z obcymi osobami, póki ich nie poznamy i nie przeżyjemy wspólnych chwil, które budują więź emocjonalną nie będą one dla nas zbyt wiele znaczyć. Po prostu będzie to kolejna osoba, jak milion innych na świecie o imieniu Piotr. Jednak ilu z nas miało tak, że nie nazwaliby swojego dziecka Piotrek, bo źle nam się kojarzy np. z byłym partnerem, nieznośnym dzieckiem w przedszkolu, kolegą, który nas zranił itd.
W wielu legendach i powieściach fantastycznych kiedy pozna się prawdziwe imię osoby ma się nad nią władzę. Pewnie dlatego w kulturze azjatyckiej nie wymawia się lekkomyślnie cudzych imion, a amerykanie wymawiając je przekazują w brzmieniu i spojrzenia całe niewypowiedziane zdania. Nawet w naszej chrześcijańskiej wierze w obrządku egzorcyzmów póki kapłan nie pozna prawdziwego imienia demona nie może go wypędzić, bo nie ma nad nim mocy więc rozkazy typu “opuść tego człowieka nie zadziałają” tak samo jak magiczne zaklęcia w opowieściach. Nie zadziałają, bo cudze imię nic dla nas nie znaczy, nie ma połączenia z naszą jaźnią. Jednak nasze imię naładowane naszą energią i przeżyciami jest silnie powiązane z naszym prawdziwym ja. Bez względu na to w co wierzymy za imieniem kryje się coś więcej, niż tylko zlepek liter. Zatem do przemyślenia pozostawiam nam fakt jakich słów używamy względem siebie i innych, bo słowa mają znaczenie. Zastanówcie się czy pamiętacie swoje imię i możecie wrócić do domu, czy tułacie się w jego poszukiwaniu?

Organizacja i systematyzacja codziennego życia

Pierwsza autorska publikacja z serii produktów Untold. Dzięki temu poradnikowi zrobisz pierwszy krok w zmianie swojego życia na takie o jakim marzysz. Jest dostępny w wersji e-book, audiobook oraz kursu video. Zawiera znane narzędzia coachingowe oraz moją autorską metodę wypracowaną na przestrzeni ostatnich 5 lat. W skrócie dowiesz się jak zapanować nad swoim życiem zarówno prywatnym, jak i tym zawodowym. Napisany w sposób prosty i przyjemny, zawiera przykłady z życia codziennego, praktyczne wskazówki i ćwiczenia oraz piękną oprawę graficzną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.